Zaniedbałam swojego Nikona, muszę to przyznać głośno i wyraźnie. W ostatnim czasie jestem tak bardzo leniwa, że nie zabieram go już nigdzie ze sobą, a w głowie mam tylko „dron, dron, latać, dron”. W majówkę będzie inaczej. Ledwo chwyciłam pierwszy oddech urlopu i już wiedziałam, że czas wyjść z aparatem na miasto. Oprócz (chyba) ciekawych fotografii ujętych w różnym świetle znalazło się miejsce na trochę udziwnienia, którego wcześniej w mojej „twórczości” nie było. A wszystko to za sprawą i z inspiracją Beksińskiego, którego wystawę twórczości podziwiałam w Starym Browarze w Poznaniu.
Na początku zablokował się obiektyw, ostrzył, ale totalnie nie ogarniał bilansu bieli. Powstał wtedy taki obrazek, którego nie rozumiem.
Chwilę później doszłam do wniosku, że okna to rewelacyjny pomysł do wykonania kilku fotografii.
Zdjęć powstało sporo, chyba z 40, jednak doszłam do wniosku, że warto je poczarować kolorem. Wtedy usiadłam przy komputerze i zajęłam się zabawą kolorami.
Tak powstały te w nietypowe obrazi – pierwszy przedstawia fragment murów Starego Browaru, drugi schody.
Kształty, kolory, emocje – to wszystko daje fotografia. Czasem pozwala się odprężyć, czasem nakazuje się skupić. Lubię tak czasem wyjść z aparatem i oddać się chwili. Myślę, że warto… 🙂
No Comments