A Zygmunt obserwował z góry…

Długo wahałam się co do tego wpisu. Pewnie ktoś zarzuci mi, że nie wypada. Nie dbam o to… Własne przekonania i poczucie obywatelskiego obowiązku jest ważniejsze niż przepychanki polityczne.

W poniedziałek (10 lipca) na Krakowskim Przedmieściu nie interesowało mnie kto jest z jakiej partii, a postawiony mur pokazał, że pewne struktury na siłę chcą podzielić nas Polaków. Stałam wiec jak wypadało w tym gorszym sorcie myśląc ile w pewnych ludziach jest nienawiści. Czy polityka nie powinna działać na rzecz obywateli? Wszystkich obywateli, a nie wybrańców pewnej strony.

Tłumy gorących serc, które tak jak ja wierzą w rozpad pewnych struktur i powrót dobrej woli politycznej stało pod kolumną Zygmunta w Warszawie oddzielonych dużym żelaznym murem. Policji w stolicy było w ten dzień więcej niż na obchodach ich święta. Zwieźli do pomocy mundurowych z całej Polski, by zabezpieczyć pochód wielkiego wodza przed łotrami i chuliganami zza „żelaznej bramy”.

A ja marzę o zaprzestaniu mianowania publicznych pieniędzy na fanaberie rządu. Niech skończy się finansowanie kolejnych miesięcznic i roztrząsanie starych spraw. Kiedy słyszę że „jesteśmy blisko wyjaśnienia przyczyn Katastrofy Smoleńskiej” dostaje gorączki. Myśląc logicznie. Co by było, gdyby cały świat czcił każdą miesięcznice swoich narodowych tragedii. Francuzi nie wychodzą co miesiąc, by wspominać zamach, a amerykanie nie roztrząsają codziennie WTC… Każda tragedia jest bólem i cierpieniem, ale czy warto ciągle się tym okaleczać? Po co… by w  świecie nie byłoby już nic poza jedna wielką żałobą?

Polacy pokazali białe róże dla rządu. Oni po drugiej stronie, pełni nadziei czekali. Ale co z tego wyniknie?

Kilka kadrów ze spaceru po Krakowskim Przedmieściu.

 

No Comments

Leave a Comment