Jestem z Mafii Owsiaka…

Po raz szósty w życiu zostałam wolontariuszem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zdecydowanie jestem z tego dumna i pewnie nie raz jeszcze będę stała z puszką na zimnie i z uśmiechem na twarzy.

Dlaczego to robię?

Powód jest prosty – widzę w działaniu Fundacji Jurka Owsiaka wyższy cel. Nie chodzi tylko o zebranie kosmicznej sumy pieniędzy i zakup najnowocześniejszego sprzętu, ale o ratowanie życia i sprawienia radości. Miliony dzieci i tysiące seniorów skorzystało już z opieki sprzętu, który zakupywany jest po każdym wielkim finale. Właśnie te liczby motywują mnie, by wstać wcześnie rano, założyć czapkę i rękawiczki i ruszyć w miasto z puszką. Zimno nie jest straszne, bo miłe i ciepłe uśmiechy, oraz gorące serca wspomagających, zdecydowanie ogrzewają i dodają energii do dalszego działania.

Boli mnie niesamowicie, kiedy czytam wypowiedzi osób przeciwnych akcji WOŚP. Dziś, mimo że dzień się dopiero zaczyna, ksiądz zabronił mi zbiórki w okolicy kościoła i na parkingu, mówiąc, że jest to grzech, a jeśli zbieram nie mogę uczestniczyć we mszy. Dla mnie jako katolika to kolejny cios, który jeszcze mocniej oddala mnie od kościoła. Wszystkie komentarze, które głosiły, że funkcjonariusze publiczni nie mogą uczestniczyć w akcji i negowanie przez książy słuszności WOŚP jest po prostu żałosne. Nie mogę się z tym zgodzić i sadzę, że fakt, czy ktoś wrzuci do skrzynki jakieś pieniądze, czy nie jest tylko osobistym wyborem, a nie nakazem.

12499279_927320260677055_750304899_o

Nigdy nie wiadomo, co może się w życiu przydarzyć, dlatego wspieram WOŚP, bo moje dzieci, lub kogoś bliskiego będę potrzebować tej pomocy. Oddanie cegiełki jaka jest wrzut złotówki na ten szczytny cel jest budowaniem czegoś pięknego – nadziei na życie i lepszą obsługę medyczną. Jeśli państwo nie może o to zadbać, powinno dbać o ludzi dobrej woli.

Ktoś powie mi, że istnieje Caritas, czy może lepiej oddać te pieniądze na Radio Maryja. Nie zgadzam się, wole oddać swoje oszczędności i wolny czas na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, bo widzę jej działania i zaangażowanie.

Nie rozumiem także przepychanek niektórych wolontariuszy, którzy na siłę chcą uzbierać jak najwięcej. Naprawdę, nie liczy się czy ktoś wrzuci pieniądz do mojej skrzynki, czy innego wolontariusza. Idziemy w jednym szeregu, gramy dla jednej drużyny, zbieramy na jeden cel. Więc nawet jeśli w mojej skrzynce po rozliczeniu znajdę 200 zł będę cieszyć, że poświęcony czas jest cegiełka, a te pieniądze komuś pomogą.

Wolontariusze Jurka Owsiaka to jedna wielka rodzina – przyjaciele, którzy powinni się wspierać, cieszyć się, a z każdym rokiem powinno nas przybywać i na szczęście tak jest. „Mafia Owsiaka”, jak nas nazywają walczy i czyni dobro, którego niektórzy nie potrafią docenić.

Szanuję Jurka Owsiaka i podziwiam jego zaangażowanie i wytrwałość. Każdy finał WOŚP jest niesamowity, a budowanie tej tradycji przez 24 lata to ogromny wysiłek. Ludzie zazdroszczą mu pomysłu i dobrego serca, wytykają mu najmniejsze błędy, by tylko zniszczyć jego zapał. On jednak przeciwstawia się i dzięki tysiącom osób, które idą za nim murem to piękne świadectwo oddania innym  będzie funkcjonować i pomagać jeszcze przez dziesiątki lat.

Dzięki WOŚP, że mogę być z Wami, dziś, wczoraj, jutro i do końca świata, oraz jeden dzień dłużej! 🙂

No Comments

Leave a Comment